Denar Bolesława V Wstydliwego z dwoma Świętymi

Autorem wpisu jest dr Witold Garbaczewski

Krótko po połowie XIII w. pojawił się w obiegu monetarnym na krakowskiej ziemi wybity na cienkiej blaszce, szczególny denar. Po jednej stronie (nazwijmy ją umownie awersem), na dobrze wybitych egzemplarzach, dostrzec można było (ponad łukiem wypełnionym rzędem okręgów) półpostać na wprost, po jej obu bokach dwa ptaki z zakrzywionymi dziobami (orły), a za nimi jeszcze dwa trójkątne elementy zwieńczone kulkami, przypominające szczyty wież. Pod łukiem z kolei wyobrażono usytuowaną poziomo, leżącą zapewne, postać, która wyciąga ręce ku górze, być może w modlitewnym geście. Na stronie odwrotnej natomiast przedstawiono enigmatyczną osobę stojącą na wprost, możliwe, że w otoczeniu jakiejś trudno rozpoznawalnej konstrukcji (ołtarza? tronu?), trzymającą w obu rękach długie „drzewka” bądź liście palmy. Po bokach tego przedstawienia raz jeszcze pojawiają się rzędy okręgów.

Święty Stanisław

Kluczem do datowania tej interesującej monety okazało się rozpoznanie jej ikonografii, a konkretnie hipoteza Borysa Paszkiewicza, który w postaci ponad łukiem rozpoznał św. Stanisława. Bo rzeczywiście, znajdujemy tu główne symbole jego męczeństwa, czyli orły pilnujące ciała (w Żywocie mniejszym św. Stanisława Wincentego z Kielczy, napisanym krótko przed 1250 rokiem, było ich cztery, tutaj zapewne na wszystkie zabrakło miejsca), a także wieże, które odczytać możemy jako symbol kościoła św. Michała na Skałce, gdzie Stanisław uzyskał palmę męczennika. Scena pod łukiem to z dużą dozą prawdopodobieństwa powstający z grobu Piotr z Piotrawina, a więc najbardziej znany cud św. Stanisława.

Święty Wojciech

Kim jest jednak drugi przedstawiony tutaj męczennik, bo atrybuty, które trzyma, kierują naszą uwagę właśnie na świętego, a nie na księcia. Jedna z hipotez zakłada, że jest to św. Wojciech, a dobór elementów sceny odpowiada mniej więcej relacji o jego śmierci (został ukamienowany przez Prusów za to, że ściął ich święte drzewo i odprawił mszę w świętym gaju), zawartej w tzw. Pasji z Tegernsee, napisanej w 1. połowie XI w. na terenie Polski. W literaturze pojawia się także propozycja, że w ten oryginalny sposób wyobrażono św. Wacława, który wszak był patronem krakowskiej katedry. I chociaż ikonografia raczej nie podpiera owej identyfikacji, odrzucić jej zupełnie nie można.

Biskup Stanisław ze Szczepanowa, jak wiadomo, został wyniesiony na ołtarze w 1253 r. w Asyżu, a w roku następnym odbyły się główne uroczystości kanonizacyjne w katedrze krakowskiej. Jeśli denar tak mocno promuje kult tego męczennika, to albo powstał na krótko przedtem, w ramach przedkanonizacyjnej propagandy (ok. 1250 r., zestawienie ze św. Wojciechem jako patronem ogólnopolskim dodawałoby mu wówczas splendoru), albo już po wyniesieniu na ołtarze, czyli po 1253 r. Jak by jednak nie było, ten znaleziony w dużej ilości w skarbie z Pełczysk denar, jest jedną z najbardziej interesujących emisji małopolskich (i nie tylko), godnym – pod względem ikonograficznym – następcą małych brakteatów „pięknego stylu” z tzw. skarbu krakowskiego, wybijanych głównie w Krakowie, najpewniej do lat 40. XIII w.

Typ: św. Stanisław / św. Wojciech
Panowanie: Bolesław V Wstydliwy, ks. krakowskie
Datowanie: ok. 1250/1254
Parametry: srebro, średnica 15-16 mm, waga 0.29 g
Źródło: kolekcja monet średniowiecznych z 10 aukcji GNDM