Historia jednego przedmiotu – oczami kolekcjonera…

Historia, rzadkość, piękno… są dziesiątki powodów dlaczego fascynują nas dawne monety, banknoty, medale. Dlaczego spośród tysięcy numizmatów nasze serce bije szybciej akurat na widok tego jednego, konkretnego. Tego, który naszym zdaniem jest najciekawszy. Przy okazji 6 aukcji GNDM zapytaliśmy kolekcjonerów, który z oferowanych przedmiotów najbardziej zapadł w pamięci. Oto ich odpowiedzi:

„Oczywistą rzeczą jest, że trudno wybrać człowiekowi jedną monetę spośród wyselekcjonowanych 3,5 tysiąca pozycji…” rozpoczął swą wypowiedź laureat naszego konkursu. Młody kolekcjoner, który wykazał się bardzo ciekawym, dojrzałym spojrzeniem na numizmatykę, a przy tym i lekkim piórem 🙂 Nim jednak przejdziemy do zwycięzców, zróbmy mały rekonesans wśród odpowiedzi wszystkich konkursowiczów.

Piękno, rzadkość…

Kłopot bogactwa był zresztą najczęstszym z problemów, jakie towarzyszyły zadaniu, które polegało na wybraniu najciekawszej pozycji na aukcji. Jak ktoś nawet żartobliwie rzucił „to jak wybrać, które dziecko się bardziej kocha” 😉

Typy jednak padły. Czy to ze względu na piękno jak ujął to Hubert, opisując emisję powstańczą:

„…Dla niektórych może przemknęła wśród wielu pięknych i ciekawych pozycji, ale dla mnie była to pozycja konieczna do obejrzenia:) Niestety, zapakowana w pudełko nie pozwala poczuć jej 'dogłębnie’, ale za to chroni przed nieszczęsnymi zdarzeniami. Dlaczego ta moneta? Kunszt menniczy, projekt i pomysł na tą monetę znacząco odbiega od dzisiejszych krążków. Napis na rancie „Boże zbaw Polskę” dodaje monecie powagi i zwraca uwagę na pozycję Boga, w tamtym jakże ciężkim okresie, w historii Polski. Herb Polski i Pogoń nawiązuje do naszych bardzo dobrych stosunków z Księstwem Litewskim oraz wzmacnia więzy 'ze wschodem’. Delikatna patyna, szlachetna, nie przysłania idealnego lustra, a dodaje monecie charakteru. Każdy szczegół wykonany z niezwykłą dbałością, korona, rant, jeździec, orzeł czy wieniec…”

Dużym zainteresowaniem cieszyły się banknoty, o których pisał między innymi p. Mariusz: „… na szczególną uwagę zasługuje 100 mkp JENERAŁ 1916 r. (pozycja 4114). Jest to jeden z nielicznych polskich banknotów, który nie doczekał się notowania w stanie EPQ 65 (uncirculated). Banknot trudno dostępny nawet w st.3/4, dodatkowym atutem jest numerator 7- cyfrowy który stanowi ogromną rzadkość – Lucow 264 (R5 !) i typowa prążkowana faktura papieru , nadająca charakter całej emisji…”

Fascynaci danych działów polskiego mennictwa bronili swych tematów. Adam Górecki, autor katalogu tego nominału, przekonywał, że wbrew pozorom, nie każdy półtorak jest taki sam. Wojciech Opioła do swojej miłości przyznał się już na samym początku wpisu, mówiąc, że: „Nikogo nie zdziwi to, że kolekcjoner ortów za najciekawszą pozycję z Aukcji 6 GNDM uznał właśnie orta”. Pytacie, którego? Między innymi tego 🙂

„…to pozycja 2431 – moneta po prostu diabelnie rzadka, a i jaka ładna jak na ten typ monety – to ort bydgoski wybity 1650, w najrzadszej prawdopodobnie jego odmianie – z datą rozdzieloną po bokach tarczy herbowej, zamiast w otoku i bez liter CG, nienotowana u Tyszkiewicza, który inne odmiany z Bydgoszczy tego rocznika wyceniał na aż 75 marek w złocie, co na orta było wyceną ogromną. Moneta wyjątkowa pod wieloma względami – została wybita ze srebra naprawdę wysokiej próby, lepszej niż inne orty bite wcześniej, już rok później uchwalono z tego powodu dla ortów bydgoskich nowy kurs równy 21 groszom, w mojej opinii jest to także emisja wstępna, mająca na celu sprawdzenie jak moneta przyjmie się na rynku, stan jest doprawdy bardzo ładny – to dobre II, a oprócz tego jest to moneta oceniana przez Kopickiego na R*, czyli znany jeden egzemplarz – kto wie, może właśnie ten sam był tym przez niego znanym, a przez Kurpiewskiego na R8, co świadczy o wieeeelkiej rzadkości tej monetki. Tej monety nie miał Czapski, tej monety nie miał Frankiewicz to prawdziwy łakomy kąsek dla każdego muzeum i dla każdego kolekcjonera ortów, dla tego też właśnie ta pozycja jest dla mnie najciekawszą pozycją na tej aukcji…”

Wydobywając historię na świat…

Przedmiot jak bardzo nieoczywisty wśród antycznego złota, efektownych talarów czy wielkiej rzadkości banknotów. Przedmiot jak niepozorny… a jednak pełen „smaczków”, które my numizmatycy lubimy tak bardzo.

Smaczków, które wydobył na światło Bartłomiej Czyżewski. Najpierw zajawiając je na łamach konkursu, by następnie w pełnej formie przedstawić je na łamach swojego bloga. Gorąco polecamy lekturę:

https://zastepczy.wordpress.com/2018/10/07/zeton-5-warszawskiego-towarzystwa-automobilistow/

Wygrały emocje…

Bo czyż to nie emocje są najpiękniejszą częścią tej pasji? A te, świetnie przelał na „papier” Remigiusz Bąkowski, któremu zgodnie, cała załoga Gabinetu przyznała pierwsze miejsce. One wręcz kipiały we wpisie, który mogą Państwo przeczytać poniżej:

Długo zabierałem się do napisania tego komentarza i równie długo biłem się z myślami 🙂 Oczywistą rzeczą jest, że trudno wybrać człowiekowi jedną monetę spośród wyselekcjonowanych 3,5 tysiąca pozycji. Mój wybór był jednak bardziej okrojony, mianowicie do monet i medali Polski czasów królów. W ten poniedziałek otrzymałem katalogi aukcyjne. Uwielbiam pozycje papierowe. Jakoś łatwiej mi zapoznać się z treścią zawartą na papierze, niż w elektronicznych systemach. To tak na marginesie, z resztą w różnych miejscach, przy różnych okolicznościach i w rozmowach z różnymi ludźmi już poruszałem ten temat, a właściwie dzieliłem się swoim poglądem w jego zakresie.

Wracając jednak do meritum ów wypowiedzi. Moje myśli długo krążyły między różnymi pozycjami, a dokładniej między ośmioma perełkami. Określenie „perełka” jest tu względne. Każda z tych pozycji wyróżniała się w moich oczach czymś innym. Szczególna uwagę zwróciłem na trojaka 1588. Rocznik ten nie jest wcale taki rzadki. Bity w kilku mennicach jednocześnie (najłatwiej o egzemplarz chyba ryski). Wyróżni go nie też stan (moneta mocno obiegowa, powycierana – no szału nie ma :D). Jest to trojak przy projekcie, którego wprowadzono nowy styl. Pięciopolowa tarcza towarzyszyła dotychczas tylko wysokim nominałom w obiegu, tu natomiast możemy spostrzec ją na trzygroszówce – monecie chyba podstawowej w obrocie pieniężnym RP czasów Zygmunta III Wazy. Pieniądz chłopów i bogaczy. Po tej jakże krótkiej emisji (na co wskazuje rzadkość) nowego typu, powrócono do standardowego układu rewersu.

Kolejnymi pozycjami, które przykuły mój wzrok i same kazały mi się jakoby nad nimi pochylić były szóstaki, w liczbie 5 sztuk. Oczywiście większość poza moimi możliwościami finansowymi ;D. Rzecz jednak nie leży we fakcie, że muszę je posiadać by się nimi zachwycać i poznawać otoczkę historii im towarzyszącej. Co to, to nie. Wręcz przeciwnie. Czasem to co dla nas nieosiągalne, staje się naszym celem, obsesją, punktem badań itp., itd.

Na tej aukcji obsypało owocnie szóstakami. Zacznijmy więc pokrótce przegląd mych 5 „obsesji” – chronologicznie. Pierwszym z nich jest z pewnością szóstak 1528. Protoplasta dynastii nominału. Wprowadzony w roku przełomowej reformy mennictwa polskiego, które można rzec zakończyło nasze średniowiecze monetarne. Cała otoczka powstania zarówno szóstaków jak i trojaków jest niezwykle intrygująca, i bierze swój początek w półgroszach świdnickich. Spodlona moneta półgroszowa mylona przez analfabetyczne społeczeństwo z naszą, przez zbieżność wyobrażeń nań zawartych doprowadziła Koronę Królestwa Polskiego do ogromnych strat w skarbcu i gospodarce państwa. Trojaki i szóstaki wybijane były ze srebra pozyskanego po przetopie wyłowionych półgroszków. To właśnie one stały się nasza bronią i remedium na przewrót w obrocie pieniężnym. Przez kruszec do dziś zachowały się w niewielkiej ilości egzemplarzy, które z zasady nie zachwycają stanem zachowania. Dokładnie jak ten, ale jaką historię ma za sobą ;). Kolejny to szóstak litewski Zygmunta II Augusta . Pierwszy i ostatni szóstak tego władcy bity w dobrym jakościowo kruszcu (kolejna emisja szóstaków Augusta miała sens w powstaniu dokładnie taki jak w przypadku rocznika 28). Wyszczerbiony, zgięty, puncowany – dla mnie piękny. Kolejne dwa szóstaki to naśladownictwo. Z rewersu wyrobu malborskiego 96, z awersem zbliżonym z kolei do emisji koronnych tego okresu, oraz prawidłowy wyrób mennicy malborskiej z 1599 roku. Stan tego drugiego wręcz śni mi się po nocach (~ CUDOOO ~). Ostatni z wielkiej piątki to Elbląg rocznik 1762. I tu uwaga, uwaga moneta nie dość, że mennicza to ekstremalnie rzadka. Było o 6 monetach, pora więc przejść dla odmiany do pozycji medalowej.

Przyznam, że chyba nic nie wywołało u mnie większych emocji w tym katalogu aukcyjnym od BONY. Pierwszym z medali jednak, na którego zdjęcie gapiłem się dłuższą chwilę, chłonąc oczyma kawałek po kawałku, fragment po fragmencie, skrawek po skrawku (jak zwał tak zwał wszystko jedno i to samo) geniusz wielkiego duetu jednych z największych medalierów (moim zdaniem) świata. Mówię oczywiście o medalu na pokój w Sztumskiej Wsi autorstwa DADLER&HÖHN. Nic więcej nie muszę pisać. Wystarczy spojrzeć na zdjęcie w katalogu.

Dukat 1639 mennica TORUŃ. To właśnie „MOJA NAJCIEKAWSZA POZYCJA Z AUKCJI 6”. W owym roku Jacob Jacobson von Emden – dzierżawca wszystkich mennic RP wprowadził w monecie toruńskiej zmianę. Zmianę bardzo wyraźną w stylu. Talary i dukaty wybite w roku 1639 charakteryzują się nowym wyobrażeniem królewskim a także herbem miasta. Zestawiając ze sobą roczniki 38,39 i 40 różnice zauważamy bez mniejszych wątpliwości od razu. Monety te są jednak wyjątkowo rzadkie. Przyczyną tego jest nagła śmierć Jacobsona w tym roku. Na przełomie 1968 i 69 roku, Pan Leon Królak w swoim opracowaniu pod tytułem „ Monety okresu panowania króla Władysława IV 1632-1648”, zamieścił w postaci tablic, swój zbiór bartynotypów. Wśród naprawdę nie raz niesamowitych monet, których zdjęć do dziś nie upubliczniono zauważamy szokujący brak. Tablica prezentująca wyroby mennicy gdańskiej i toruńskiej roku 1639, nie zawiera bartynotypu powyżej przywołanego dukata, co więcej nie ma tam żadnej wzmianki o istnieniu takowego rocznika monety dukatowej z mennicy toruńskiej. Te wszystkie fakty, świadczące o rzadkości waloru, która dostrzeżona została przez naprawdę wielu autorów katalogów w połączeniu ze stanem zachowania, jest jednym z powodów mojego nieustannego zachwytu materiałem aukcyjnym, dla którego uśmiecham się za każdym razem, gdy mam okazję przerzucać kolejne strony katalogu.

Dziękujemy

Dziękujemy wszystkim za udział w konkursie 🙂 Wszystkich zwycięzców właśnie ogłosiliśmy na łamach naszego facebooka.

Wszystkie monety i banknoty użyte we wpisie pochodzą z 6 aukcji GNDM, która już za nami 🙂 Śledźcie nas, by poznać szczegóły zimowej aukcji, która odbędzie się w lutym. Tym bardziej, że towarzyszyć jej będzie już tradycyjnie „Sesja wykładowa”.