Historyczne medale polskie

Ci, którzy choćby tylko w zarysie poznali ich urok, uważają je za najwyższy stopień numizmatycznego wtajemniczenia, ale kolekcjonerzy monet – których los jeszcze nie zetkną bliżej z medalierstwem – często pomijają je, uważając za niezwiązane z numizmatyką.

Zalani masówką PRL

Za takie ogólnikowe postrzeganie medalierstwa można zapewne w dużej mierze „obwiniać” ciągle obecną na rynku – a ciążącą obecnie jak balast – masową produkcję medalierską okresu PRL. W zbiorach XIX-wiecznych i przedwojennych medale były na równi z monetami stałym elementem kolekcji numizmatycznych. Wystarczy choćby przewertować karty starych Wiadomości Numizmatyczno-Archeologicznych i zobaczyć jak często goszczą one na ich łamach. Wystarczy wziąć katalog największej kolekcji numizmatów polskich E. Hutten-Czapskiego i przeczytać tytuł „… Medailles et Monnaies”. Wystarczy pójść do MN w W-wa i przeczytać pełną nazwę Gabinetu numizmatycznego, która brzmi „Gabinet Monet i Medali”. Podobnych przykładów można by mnożyć jeszcze wiele.

Medale królewskie

Współistnienie starych medali ze zbiorami starych monet nie dziwi, jest wręcz naturalne, tym bardziej jeśli zdamy sobie sprawę, że ówczesny system monetarny opierał się na złocie i srebrze. Medal okolicznościowy, pamiątkowy czy nagrodowy, to tak jakby szlachetniejsza, starannej wykonana, bogatsza w formie i treści oraz często większa forma monety. Srebrny medal wykonywany był ze srebra talarowego, złoty z dukatowego złota, a wagi często były dobierane jako krotność podstawowej jednostki monetarnej.

Nic dziwnego, że w dawnych zbiorach były cenione nawet bardziej niż monety i wystarczy przejrzeć przedwojenne katalogi aukcyjne, aby się o tym przekonać. Aby przekonać się o tym, że stare medale potrafią zachwycać polecam natomiast obejrzenie wystawy zbioru Czapskiego, w krakowskim muzeum jego imienia. W głównym pomieszczeniu, po bokach stoją gabloty z unikalnymi monetami, natomiast przez środek przebiega rząd gablot z medalami królewskimi, poczynając od Renesansu … coś pięknego. Trzeba tylko przestać patrzeć na całe medalierstwo przez pryzmat współczesnych, powojennych produkcji i naprawdę można odkryć fascynujący, a obecnie trochę zapomniany temat.

Emocje na aukcji

Kilka medali, stanowiących fragment starego zbioru trafiło na nasze aukcje w marcu roku 20014. Było to tylko siedem sztuk, ale w tym godny – unikatowy medal Leszczyńskiego z drugiej jego koronacji, czy pięknie zachowany, a wybity w nakładzie jedynie 25 sztuk, srebrny medal hrabiego Andrzeja Potockiego. Medale wzbudzały wyraźne emocje w czasie trwania aukcji, co też przełożyło się na ich ceny końcowe. Archiwum dostępne tutaj, a poniżej zaczerpnięte z aukcji opisy ciekawszych pozycji.

Unikalny medal z drugiej elekcji Leszczyńskiego 1733 r.

Srebro. Średnica ~ 33.5 mm, waga 21.54 grama. Stan zachowania ładny. Relief dobry, rant bez wyraźnych obić, a jedynie z nadlewką na lewej części obrzeża, od strony rewersu. Zachowane dużo ładnego, naturalnego lustra w tle.

Medal niezmiernej rzadkości. Jego istnienia nie odnotował Edward Hr. Raczyński w swoim monumentalnym, czterotomowym dziele z pierwszej połowy XIX wieku „Gabinet Medalów Polskich”. Odnotował on tylko istnienie dwóch medali, w tym jednego hipotetycznie, na których Leszczyński przedstawiony jest podobnie, jak na niniejszym medalu.
Z „Gabinetem Medalów Polskich” Raczyńskiego można się zapoznać się również online, w świetnie przygotowanej wersji internetowej na stronie gabinetmedalow.m4n.pl.

Emeryk Hutten-Czapski w swoim zbiorze posiadał pod numerem #2727 odbitkę tego medalu w ołowiu – średnica 33.5 mm, waga 15.1g – której rzadkość ocenił na R6 – wertując katalog wcale nieczęsto można spotkać tak wysoką ocenę rzadkości.

Dzięki zaangażowaniu Pana Lecha Kokocińskiego udało się znaleźć jeszcze notowanie takiego medalu na aukcji sprzedaży zbioru Mikockiego z roku 1850, przy czym był tam tylko egzemplarz wybity w cynie z oznaczeniem rzadkości RRRR – najwyższa, stosowana w katalogu ocena rzadkości – sprzedał się za wysoką sumę 16 marek.

Kontekst historyczny

Kolekcjonerzy monet polskich dobrze i na wyrywki znają Poczet Królów Polskich, ale często pomijany jest w nim Stanisław Leszczyński, gdyż nie bił on monet. Powszechna wiedza na temat Leszczyńskiego jest dość niewielka, a postać jego była niewątpliwe barwna i jest godna uwagi. Pochodził z zasłużonej, polskiej rodziny szlacheckiej rodem z wielkopolskiego Leszna. Jego ojciec był podskarbim wielkim koronnym, ale dziad hetmanem polnym. Pierwszy raz na Króla Polski został wybrany w roku 1704, po wkroczeniu do Warszawy wojsk szwedzkich i dzięki poparciu króla szwedzkiego, Karola XII. Po przegranej bitwie wojsk szwedzkich pod Połtawą w roku 1709 opuścił Polskę, a na tron Polski ponownie powrócił Saksończyk, August II Mocny. Leszczyński tymczasem na dłużej osiadł we Francji, gdzie w roku 1725 jego córka została żoną króla Francji, Ludwika XV (kobieta podobno niebywałej urody, zresztą widać na nawet na znanych jej medalach). To właśnie przy poparciu Ludwika XV udało mu się ponownie wrócić na tron Polski po śmierci Augusta II. Elekcja, w wyniku której został powtórnie wybrany królem Polski odbyła się w Warszawie 12 września 1733 roku. Panowaniem nie cieszył się jednak długo, gdyż już 5 października 1733 roku królem Polski ogłoszono Augusta III Sasa. Wywołało to wojnę o tron Polski w wyniku której Stanisław Leszczyński korony został pozbawiony.

To właśnie do tych dwukrotnych, zakończonych niepowodzeniami wyborów na króla Polski nawiązuje niniejszy medal. Czapski przypuszcza, że wybito go w roku 1734 z inicjatywy stronnictwa saksońskiego, aby właśnie wyszydzić elekcję z 1733 roku. Na awersie, pod ramieniem mamy daty pierwszego panowania Leszczyńskiego 1704.9, data drugiej elekcji zapisana jest cyframi rzymskimi na rewersie.

Medal z pierwszej elekcji Leszczyńskiego 1704

Medal wielkiej rzadkości, o czym niewątpliwe świadczy fakt, że Raczyński napisał o nim zdanie w liczbie pojedynczej „Medal ten znajduje się w zbiorze królewskim w Dreznie”, a Czapski dał mu aż R7! W bazie WCN notowań brak. Jedyne, współczesne notowanie aukcje jak znalazłem to aukcja Peus z 2011.11.2, gdzie egzemplarz w stanie pierwszym osiągnął 12.000 Euro + opłaty aukcyjne !
Opracowanie tegoż medalu zaczerpnięte z Raczyńskiego dostępne jest tutaj.

Medal nagrodowy Dobrze Zasłużonym 1747

Do grupy ciekawych medali polskich warto zaliczyć medal BENE MERENTIBUS, tym bardziej, że jest to pozycji z pogranicza medali i odznaczeń. Jest to jedno z pierwszych, a dokładnie drugie polskie odznaczenie ustanowione przez Augusta III i nadawane zawsze w dniu imienin króla (3 sierpnia) poczynając od roku 1738. Jest to medal nagrodowy nadawany za zasługi dla dobra kraju, co głosi napis na rewersie DE REGE ET REPUBLICA BENE MERENTIBUS (dobrze zasłużonym dla Króla i Rzeczypospolitej). Medal wykonywany był przez cały okres nadawania z corocznie wybijanym na nim aktualnym rokiem nadania. Wykonawcą był Wermuth. Omawiany egzemplarz jest wczesną wersją nadaną 3 sierpnia 1747 roku.

Medal z roku 1908 sprzedany za 7.900 zł

Na koniec warto nadmienić jeszcze o ciekawym medalu XX-wiecznym. To bardzo rzadki medal wydany z inicjatywy Krakowskiego Towarzystwa Numizmatycznego i poświęcony pamięci wielkiego kolekcjonera, hrabiego Andrzeja Potockiego. Medal wydany w znikomym nakładzie. Wybito 1 szt. w złocie, 25 szt. w srebrze oraz 50 szt. w brązie. Notowań egzemplarzy złotego i srebrnych na rynku kolekcjonerskim nie znalazłem. Sztuki bite w brązie pojawiły się na rynku tylko kilkukrotnie, za każdym razem osiągając wysokie ceny – ostanie notowanie to 1.870 zł, a wystawiony na naszej aukcji egzemplarz srebrny został sprzedany za 7.900 zł.

Polecam uwadze ten niewątpliwi barwny i ciekawy temat jakim jest medalierstwo polskie, szczególnie w ujęciu klasycznym.