Numizmatyka przez duże N

Grupa monet Polski królewskiej, które aktualnie pojawiają się na naszych licytacjach to już nie zabawa dla początkujących zbieraczy. To nie monety które można kupić ot tak sobie, kiedy się tylko chce i jak się chce, mając środki ku temu.

To już w dużej mierze są numizmaty z najwyższej półki – takie, które zaawansowani kolekcjonerzy szukali przez lata i dotychczas nie trafili. Rzadkości typu R6, czy R7 i to świetnej jakości, łącznie z menniczymi sztukami.

Licytacje będą się kończyć w okresie 9-12 maja 2016 – zapraszamy, a poniżej zamieszczam nasz krótki komentarz do wybranych pozycji.

Półtalar medalowy Władysława IV

To był marzec 2003 roku. Kilka tygodni wcześniej na Cafe Allegro był już dyskutowany katalog ówczesnej, 6-tej aukcji PDA. Zachwycano się zarówno ofertą, jak i formą – po raz pierwszy polski katalog aukcyjny wydano w formie książkowej, w twardej oprawie.

Była to pierwsza aukcja PDA w której brałem udział osobiście. Oprawa była świetna. Pamiętam elegancką, hotelową salę konferencyjną z dużymi okrągłymi stołami przykrytymi obrusami i miękkie dywany na podłogach. Zdecydowani kontrastowało to z innymi, ówczesnym aukcjami polskiego rynku przeprowadzanymi w ciasnych salkach, za ławkami typu szkolnego, czy też z dużej części na stojąco.

Z tej aukcji zapamiętałem dwie monety. Jedną, którą wówczas kupiłem to nr 18 – zbarbaryzowana tetradrachma z głową Aleksandra Wielkiego. Wysoki relief, ekspresja i ogóle piękne tej monety wówczas mnie urzekło. Od tego czasu widziałem już wiele podobnych monet, ale tamta nadal pozostaje mi w pamięci jako wyjątkowa. Niestety, wówczas dość szybko ją sprzedałem, czego żałuje do dziś 🙂

Druga moneta z tej aukcji to pozycja 614 – talar medalowy Władysława IV. Przepiękna kompozycyjnie pozycja i w pięknym stanie zachowania. Nie kupiłem jej wówczas, a nawet do niej nie podchodziłem, ale z sentymentem wspominam ją do dziś. Szkoda mi jej było, bo to piękna, charakterystyczna i rzadka pozycja.

Od tego czasu tylko jeszcze raz spotkałem na polskim rynku aukcyjnym tę pozycję, pod postacią półtalara medalowego sprzedawanego przez WCN w roku 2011 tutaj. Egzemplarz ten, będąc jednak w niezbyt ładnym stanie zachowania osiągnął kwotę 35.200 zł.

Dziś taki półtalar trafia na naszą aukcję. Piękna moneta o atrakcyjnej prezencji – zapraszamy do obejrzenia jej prezentacji na filmiku – tutaj.

Jana Kazimierz i jego opolsko-raciborskie 3 krucierze 1661

Głos w sprawie tej monety oddajmy mistrzowi polskiego pióra numizmatycznego – Tadeuszowi Kałkowskiemu. Oto cytat cytat jej dotyczący z nieśmiertelnego „Tysiąc lat monety polskiej” (Str.282-3)

Układ warszawski, zawarty w r. 1645 między królem Władysławem IV a cesarzem Ferdynandem III, oddawał królowi polskiemu w zastaw śląskie księstwa: opolskie i raciborskie oraz dominium Koźle jako zabezpieczenie… z tytułu zaległych posagów trzech arcyksiężniczek austriackich: Anny i Konstancji, żon Zygmunta III, i Cecylii Renaty, żony Władysława IV…

Władysław IV tylko przez trzy lata cieszył się tytułami księcia Opola i Raciborza. Po jego śmierci w r. 1648 oba księstwa objął chwilowo jego brat, Jan Kazimierz, ale obrany królem, przekazał je swemu bratu… biskupowi wrocławskiemu Karolowi Ferdynandowi… Po śmierci biskupa w r. 1655 księstwo opolsko-raciborskie powróciło znów do Jana Kazimierza, który po kilku miesiącach zrzekł się go na rzecz żony, Ludwiki Marii. Nie przeszkadzało mu to bynajmniej przez kilka jeszcze lat bić w Opolu monety z własnym portretem i imieniem, a nie królowej, co nawet wywołało sprzeciw i skargę stanów śląskich i cesarza…

Cesarz… po trzyletnim sporze, wykupił w r. 1666 oba księstwa… Opole i Racibórz po 21 latach powróciły do Habsburgów.

Wazowie w ciągu tych trzech lat (1645-1648) wykorzystali w pełni stare piastowskie prawo mennicze, przywiązane do ich książęcej godności śląskiej. Największą działalność menniczą rozwinął Jan Kazimierz w imieniu królowej Ludwiki Marii. Założywszy mennicę w Opolu, powierzył jej zarząd Tomaszowi Tymfowi…

Krucierze Wazów były w obiegu nie tylko na terenie księstwa opolsko-raciborskiego, ale opanowały cały Śląsk. Polską monetą wnoszono nawet wpłaty w urzędach cesarskich….

Po wykupieniu przez Habsburgów Opola i Raciborza z zastawu w r. 1666 jednym z pierwszych zarządzeń cesarskich był zakaz obiegu polskich pieniędzy na Śląsku, wykonywany rygorystycznie.

Moneta z naszej aukcji wybita w roku 1661 jest egzemplarzem wyjątkowym pod względem stanu zachowania. Jest to praktycznie mennicza sztuka, gdy tymczasem nieliczne egzemplarz notowane na rynku są w słabych stanach zachowania. Nawet moneta ilustrowana u Kałkowskiego to bardzo słaba sztuka w porównaniu z tą.

Grosz Lublin 1598 – grosz, którego nie miał Czapski

… przejdźmy do groszy. W życiu szarego człowieka owych czasów grosz, ta niewielka moneta zdawkowa, wartości zaledwie trzech szelągów, była podstawą jego codziennej egzystencji. W groszach bowiem obliczano płace, w groszach czyniono zakupy…

Tadeusz Kałkowski

Spośród wszystkich tych pięknych, nierzadko menniczych monet, moją (Marcin Żmudzin) uwagę przykuł on – grosz lubelski Zygmunta III Wazy. I to nie tylko ze względu na moje zamiłowanie do tego nominału. To po prostu moneta WIELKIEJ rzadkości.

Przekonał się o tym jeden z największych polskich numizmatyków – Emeryk Hutten-Czapski. W jego muzeum, w jednej z gablot, zobaczyć możemy jeden z piękniejszych egzemplarzy portretowego grosza Lublin 1597. W katalogu jego zbioru znajdziemy, wiele rzadkich groszy, takich jak Kraków 1605 z literą K w herbie. Grosza lubelskiego z 1598 w nim jednak nie ma.

Dziś, mimo upływu lat i znacznie łatwiejszemu dostępowi do numizmatów, jego rzadkość nie zmalała. To niespotykana w handlu moneta – brak notowań na WCN, PDA, ANPN. Nieopisana w Katalogu Monet Polskich, Tyszkiewicz 35mk. Co prawda Kopicki w Skorowidzu przyznał mu tylko stopień R5, ale zweryfikował ten błąd w niebieskim katalogu na mennictwo Zygmunta III Wazy (poz. 277 R8).

Rzadkości tej monety należy upatrywać w dwóch faktach.

Zgodnie z prawem Kopernika „pieniądz gorszy, wypiera pieniądz lepszy…”. W ten sposób grosze z początków panowania Zygmunta III, zostały wycofane z rynku i przetopione. Zastąpione przez swych mniejszych, wybitych w słabym srebrze następców. A dziś, grosze lubelskie, podobnie jak wczesne olkuskie, poznańskie, bydgoskie, pomimo wielu odmian, to duże rzadkości.

Nasza moneta na tym tle jest jednak rzadsza. Znana jest tylko z jednego wariantu (!), podczas gdy i tak już rzadki rocznik 1597 z koroną i monogramem to 5 odmian, a 1597 z portretem to ponad 10. Świadczy to o małej produkcji tego rocznika, co potwierdzałoby to, że to ostatni rocznik lubelskich groszy, a przez kolejne lata mennica lubelska skupiła się na biciu wyłącznie trojaków.

Grosz jest bez defektów i choć powierzchnia nie jest najlepsza, to jest on w pełni czytelny. Można by rzec naturalny, poprawny egzemplarz. I jak to ujął Pan Damian:

„Śmiało można włożyć do zbioru, tym bardziej, że na lepszy, bądź jakikolwiek inny nie bardzo można tu liczyć”

Wyjątkowo rzadki Trojak olkuski 1580 Stefana Batorego

Najrzadsza z odmian trojaków olkuskich 1580 – bez nominału (III) i z herbem Batorych rozdzielającym datę u dołu rewersu. Odmiana, która pojawia się PO RAZ PIERWSZY PO WOJNIE NA AUKCJI W POLSCE. Szerszy komentarz umieściliśmy w formie filmiku. Zapraszamy:

Cudny Trojak Elbląg 1631 z okresu Okupacji szwedzkiej

Myśląc o trojakach z czasów okupacji szwedzkiej na myśl przychodzą nam słabo wybite, przeciętnej urody monety. Nie są to monety najrzadsze, Kopicki i Iger szacowali ich rzadkość na niski stopień R1-R2. Gdy jednak trafia sztuka taka jak ta, budzi ona zainteresowanie kolekcjonerów.

Cudowny egzemplarz. Zważywszy, że moneta ta była bita ze słabego srebro, to do naszych czasów dochowała się głównie w marnych, słabych stanach zachowania. Niniejszy jest rewelacyjny ! Absolutnie niespotykany w takim stanie zachowania typ monety. Drobne wady blachy przed portretem, ale egzemplarz ewidentnie nieobiegowy. A, że nie zawsze udaje się oddać pełną urodę monety na zdjęciu, więcej zaprezentuje Państwu krótki filmik:

Wyśmienity Szeląg elbląski 1760

Jest rok 1760. Po niemal stu latach przerwy, od czasów Michała Korybuta Wiśniowieckiego, Elbląg wrócił na numizmatyczną mapę Polski, by podczas panowania Augusta III Sas wybić swoje ostatnie miejskie monety.

Lata panowania Augusta III to okres, w którym kraj zalewa fałszywa moneta bita przez Fryderyka Wielkiego. By walczyć z tym procederem, broniąc swojego rynku, Miasta Pruskie zaczynają bicie monety miejskiej. Jak czytamy w CNCE:

„…Pierwszy projekt otwarcia mennicy zgłosił Radzie Miasta Elbląga gdańszczanin Jakub Dirskon. Po podpisaniu umowy, której patronował burmistrz miasta Carl Chrystian Lange, otwarto mennicę w 1760 roku. Do celów menniczych wykorzystano dawny budynek mennicyprzy ulicy Św. Ducha. W 1760-1761 roku wybito pod jego znakami „CHS” liczne szelągi…”

I to właśnie w „świeżo otworzonej” mennicy powstał ten piękny szeląg. Odmiana bez liter CHS u dołu. Moneta sama w sobie bardzo rzadka – oceniana przez katalogi na stopień R5-7. W Corpusie Nummorum Cititatis Elbingensis szacowane na rzadsze nawet od srebrnych odbitek z 1761 roku (R7 a srebro na R5).

W tym stanie niespotykana. Moneta z szufladową powierzchnią, w patynie, z przebijającą się naturalną czerwienią i ostrym reliefem. Gdy weźmie się pod uwagę, że to miedź – metal bardzo podatny na czynniki środowiskowe – przymiotnik „wyśmienity” jest jak najbardziej na miejscu. Tym bardziej, że szelągi elbląskie krążyły po całym kraju, naturalnie się zużywając, jak pisał o tym Kałkowski:

Monety gdańskie, toruńskie i elbląskie znajdują się w obiegu w całym kraju. Rozprowadzają je kupcy handlujący z tymi trzema „oknami Polski na świat”. Za ich pośrednictwem sprowadza się z krajów zachodnich wiele towarów, głównie tekstylia i korzenie…

Próbny półzłotek 1771 z Salamandrą Unikalna odbitka w MIEDZI

To będzie najdroższe 1,5 g miedzi jakie kiedykolwiek w Polsce sprzedano” – jak celnie to ujął jeden z czytelników z naszego fanpage’a. I choć ceny jej jeszcze nie znamy, to są podstawy, by obok Półtalara Medalowego Władysława IV, to właśnie miedziany dwugrosz stanowił ozdobę aukcji.

Wysokiej klasy moneta, dotychczas nie zilustrowana w żadnej literaturze, nie notowana na żadnej aukcji, ani nie znana publicznie z żadnego zbioru. Żadni „wielcy” jej nie odnotowali, jedynie Kopicki ujął ją w katalogu powołując się na notatki Bisiera. Berezowski dla innej odmiany dwugrosza w miedzi z monogramem drukowanym – dodał „?” – używany przy monetach niewystępujących na rynku, ale znanych „ze słyszenia”.

Dla niektórych typów monet spotyka np. późniejsze odbitki z oryginalnych stempli, wykonane również w innych metalach, ale wówczas powierzchni tych monet zdradza, że wybito je długo leżakującymi, bądź odświeżanymi stemplami. W przypadku tej monety nic takiego nie ma. Stempel nie wykazuje żadnych cech zestarzenia. Niewątpliwie mamy do czynienia z wykonana w epoce próbną odbitką w miedzi, próbnego dwugrosza.

Stemple do tych monet przygotował medalier królewski Holzhaeusser, podczas drugiego okresu bicia monet próbnych w mennicy warszawskiej w 1771. To dwugrosz, nazywany również półzłotkiem, na rewersie którego znajduje się Salamandra w ogniu (co wyjątkowo podkreśla miedź), a nad nią sentencja NON TIMET – „nie lęka się”. Powody wybicia tych prób Parchimowicz opisał następująco:

„W tym roku do Komisji Menniczej wpłynął memoriał proponujący wprowadzenie monet z czystego srebra. Powodem tej inicjatywy było masowe fałszowanie monety polskiej w mennicach sąsiednich Prus. Owo memorandum przygotowane przez Stolnika Wilekiego Koronnego Augusta Moszyńskiego, proponowało rezygnację z miedzi, jako dodatku do stopu monetarnego. Miało to wyeliminować w myśl zamysłu autorów możliwość fałszowania monety polskiej. Król Stanisław August Poniatowski postanowił sprawdzić, jak tak wybite monety miałyby wyglądać i zachowywać się obiegu, nakazał więc przygotowanie stempli. Zadanie to zlecił Janowi Filipowi Holzhausserowi, medalierowi królewskiemu. Ten wykonał projekty i zestawy stempli w kilku wariantach. Idea monet z czystego srebra i ich projekty nie doczekały się realizacji…”

Pozycja unikatowa. Znana jest odbitka w złocie, która leży w Staatliche Museen zu Berlin, odbitka w miedzi, aż do naszej aukcji była nieznana. W wydanym w tym roku katalogu Monet Stanisława Augusta Poniatowskiego, zaprezentowana na rycinie, z dopiskiem: „Monety ani jej fotografii nie udało się odnaleźć”.

Próba SZÓSTAK 1766 FS – RZADKOŚĆ

Monety takie jak ten próbny szóstak 1766 Poniatowskiego łączą w sobie dwie najbardziej poszukiwane przez kolekcjonerów cechy.

Jest bardzo rzadka typologicznie

Moneta powstała podczas pierwszego okresu bicia monet próbnych, który przypadał na lata 1765-1766. Znalazła się wśród czterech odrzuconych projektów srebrnych monet. Szóstaki, podobnie jak Orty nie przeszły z powodów formalnych – nowa ordynacja nie zatwierdziła tych nominałów. Wybito je w minimalnych ilościach (tylko w 1766r.), stąd rzadkość obydwóch nominałów. Potwierdza to również referencyjny cennik Berezowskiego na ten okres, bardzo wysoko wyceniając tę monetę na 80 zł, gdzie duża część talarów nie osiąga 30 zł (Targowicki to 30zł, 1795 to 10zł). Kopicki przyznał mu stopień R7! Na temat rzadkości tego typu monety można poczytać również tutaj.

Jest wyśmienicie zachowana

Genialny egzemplarz. Awers wybity stemplem ze śladami korozji, na rewersie natomiast takich cech absolutnie nie widać – jest on rewelacyjny, wygląda jak lustrzanka. Centralnie na rewersie widoczne drobne wady blachy, jak i na policzku oraz poniżej szczęki króla, ale są to bardzo nieznaczne drobiazgi i absolutnie nie szpetne. Moneta ta jest rewelacyjna. Szóstak klasy monety z Muzeum Narodowego w Warszawie, której zdjęcie opublikowane jest w katalogu Parchimowicza na stronie 383.

Przyjrzeć mu również można na załączonym do aukcji filmiku, z linku poniżej:

Aukcje już za nami…

A monety trafiły do nowych właścicieli. Gratulujemy zwycięzcom. O szerszy komentarz poproszono nas na KatalogMonet.pl, gdzie pojawiła się podsumowanie ostatnich dni i zapowiedź tego, co dla was jeszcze szykujemy. Zapraszamy do linku poniżej.

„My nie sprzedajemy – my rozbudzamy emocje”