Ort Bydgoszcz 1650 CG B-AL – rzadkość króla Jana Kazimierza

Oto jedna z ozdób naszej zimowej aukcji ’21 – ort bydgoski 1650 z inicjałami C-G / B-AL i królem w płaszczu.

Rzadkość.

Jeden z najrzadszych ortów czasów Jana Kazimierza, który nie wystąpił dotychczas na aukcji w Polsce! 

W dotychczasowej, niemal 20-letniej, historii firmy tylko raz mieliśmy orta z tego rocznika (6 aukcja GNDM sprzedany za 66.700 zł). Tę odmianę (z inicjałami CG i BAL) oferujemy Państwu po raz pierwszy!

Wystąpienie pierwszego rocznika ortów bydgoskich Jana Kazimierza od zawsze rozbudza kolekcjonerskie emocje, gdyż zdarza się to niebywale rzadko. Rocznik ten, podobniej jak pierwsze emisje innych nominałów, cieszy się dużą różnorodnością odmian, które przez późniejsze jej losy (opisane poniżej) przetrwały jedynie w jednostkowych egzemplarzach. Taką monetą jest też niniejszy ort.

Awers orta bydgoskiego 1650

Odmiana z inicjałami C-G i B-AL.

Odmiana ta wystąpiła tylko w jednej z czterech wielkich kolekcji sprzedawanych przed wojną (zbiór Chomińskiego, pozycja 477, z tą samą charakterystyczną wadą na portrecie, lecz z niedobitymi inicjałami na dole). Kopicki znał ją jedynie z dwóch wybitnych zbiorów: Emeryka Hutten-Czapskiego i Sobańskiego (obecnie Muzeum Narodowe w Warszawie). Na rynku znane były jedynie kopie wzorowane na egzemplarzu Chomińskiego.

Jest to bardzo ciekawa emisja, którą wyróżniają zarówno ułożenie daty (nad oznaczeniem nominału, nie zaś w otoku), inicjały pod tarczą jak i portret królewski.

Poza inicjałami Krzysztofa Guttmana (dzierżawcy mennicy) widnieją tu, pod tarczą, a po bokach herbu Wieniawa, inicjały B-AL (AL w ligaturze), które w części literatury odczytywane były dodatkowo również jako D-A, B-A, co spowodowane było zapewne słabą jakością wybicia bądź zachowania monet. Gumowski w Mennicy Bydgoskiej pisał o nich, że są to „litery rytownika”, którego jednak nie rozszyfrował. Dopiero Wojciech Jękot rozwikłał ten zapis i stwierdził, że są to inicjały Bogusława Leszczyńskiego (h. Wieniawa), podskarbiego wielkiego koronnego w latach 1650-1658. Pochodziły zaś one od skrótu niemieckiego zapisu– Boguslaw Am (Auf) Leszczyna (Bogusław na Leszczynie).

Jest to też również jedyna odmiana z portretem królewskim w płaszczu, bez widocznego naramiennika z pasów. Jest to wynikiem zatrudnienia do wykonania tych stempli słynnego, gdańskiego medaliera – Höhna, który odpowiadał również za orty bydgoskie z 1651 roku.

Awers orta bydgoskiego 1650

Stan zachowania

Egzemplarz o ładnej prezencji, wybity na krążku z końcówki blachy. Z zachowaną bardzo ładną świeżością menniczą i widocznym połyskiem, szczególnie na awersie. Lekko niedobity, ale dobrze zachowany relief, szczególnie jak na tę kiepsko wykonywaną emisję pierwszych ortów od czasów Zygmunta III. Patyna lekko zachodząca od obrzeża. Atrakcyjny stan zachowania.

Rys historyczny emisji

To emisja, której dalsze losy wpłynęły na dzisiejszą rzadkość.

Historia ortów bydgoskich Jana Kazimierza rozpoczyna się na sejmie zwyczajnym z roku 1649/50 roku, gdy postanowiono wznowić w Polsce bicie drobnej monety. Monety nieemitowanej już wówczas od 22 lat! Powołano w tym celu Komisję menniczą, która w maju 1650 roku, w Warszawie, rozpoczęła prace nad organizacją mennic koronnych.

Jedną z nich była Bydgoszcz! Za jej organizację odpowiedzialny był ówczesny podskarbi wielki koronny Bogusław Leszczyński herbu Wieniawa. Już 31 maja podpisał on kontrakt na dzierżawę mennicy z Krzysztofem Guttmanem, w którym zobowiązał się do rozpoczęcia bicia monet w ciągu 5 tygodni. Obejmował on emisję monet w zgodzie z uchwałą komisji, która przewidywała znaczące podniesienie stopy menniczej. Tak, że nowa moneta była dwa razy lepsza od dotychczasowej! I właśnie takie były orty bydgoskie 1650. Dobre, wysokopróbne emisje.

Jak okazało się już rok później, za dobre…  

Już w styczniu 1651 uchwalono nowy kurs monet. Efektem tego była emisja ortów (o tej samej zawartości srebra co te z 1650), lecz z narzuconym kursem wyższym aż o 3 grosze (21 zamiast 18). Uniwersał ten odwołano już w lutym, przywracając kurs na 18, na co zareagował Guttman. Rozpoczął on obniżanie wartości ortów. Dobra moneta z 1650 trafiała do tygla, a emitowana była gorsza, przynosząca zysk. Jak obliczył Braunn orty z 1651 mają nie tylko mniejszą wagę (~5.3 g), ale i próbę zamiast 14-stej, tylko 10-tą! I to głównie te fakty wpłynęły na rzadkość niniejszej emisji. Choć i porzucenie w 1654 dawnej reformy, czy wprowadzenie podwartościowych tymfów dołożyło swoje „trzy grosze”.