Polskie monety na The New York Sale 2019

Aukcja ta – wraz z jej częścią monet polskich – była wydarzeniem, które rozbudziło kolekcjonerskie emocje 2018/19 roku. katalog online do przejrzenia tutaj.

Również ja – choć pracy nad bieżącą aukcją mamy dużo – zdecydowałem się na krótki wyjazd do Nowego Jorku, aby zobaczyć monety na żywo i ewentualnie wziąć udział w ich licytacji.

Oto mój komentarz po aukcji.

Pierwsza z pozycji przykuwających uwagę na aukcji, to medalowe 10 dukatów Zygmunta Starego. Szacowane na 500tys. USD, startowało za 400tys. USD. Na cenę wywoławczą podniósł rękę przedstawiciel jednej z dużych firm – zapewne w imieniu klienta, gdyż jednak rzadko kolekcjonerzy tworzący poważne zbiory występują w licytacjach osobiście, a zazwyczaj dają zlecenia. Pojawiła się kontroferta internetowa – może z Polski ? – ale przebita ponownie przez w/w reprezentanta i w rezultacie licytacja medalowego Zygmunta skończyła się kwotą 420.000 USD, co przy dodaniu 20% opaty aukcyjnej daje kwotę 504.00 USD (~1.88 mln PLN), a jeśli moneta miałaby zostać sprowadzona do Polski, to dodatkowo +8% VAT w imporcie (~2.03 mln PLN).

Była to pozycja bardzo charakterystyczna, swego rodzaju ikona, ale jednak dobra sprzedaż wymaga odpowiedniego rozbudzenia emocji. Mam wrażenie, że na tej sprzedaży ich zabrakło.

Tu przychodzi mi na myśl aukcja Christie’s z 2017 roku i ich sprzedaż obrazu Leonarda da Vinci „Salvator Mundi” („Zbawiciel świata”) za 450 MLN dolarów. Po aukcji oglądałem program, chyba na Discovery, poświęcony tej pozycji i jej sprzedaży. Otóż kampania reklamowa związana ze sprzedaż tego obrazu rozpoczęta została około roku przed aukcją i pochłonęła duży budżet. W jej ramach – z inicjatywy Christies’s – zorganizowano całą kampanię edukacyjną pokazującą wyjątkowość tej pozycji. Doskonale zastosowano hasło „widzisz tyle, ile wiesz” i to przyniosło spektakularny efekt.

W przypadku 10 dukatów 1533 umieszczono je na okładce katalogu, a katalog opublikowano około 1 miesiąca przed sprzedażą. To chyba było jednak za mało.

Bez mocnych emocji licytacyjnych, ale w sumie też na wysokich poziomach skończyły się dwie pozostałe, wysoko-nominałowe monety polskie.

10 dukatów 1614 roku – pozycja #1226 sprzedana została za 70.000 USD. Portugał wizualnie ładny, naturalnie obiegowy, zapewne po zawieszce, ale dawno i umiejętnie usuniętej. W osłoniętych reliefem fragmentach tła można było nawet doszukać się śladów świeżości uderzenia stempla. Stan na poziomie 3, tak jak opisano.

Pozycja #1227 – 5 dukatów 1614 – sprzedano za 75.000 USD. Moneta na zdjęciach wizualnie wyglądająca zdecydowanie lepiej niż w/w 10 dukatów z tego samego stempla. Tak też sugerował opis stanu EF (st.2). Zupełnie inaczej wyglądała już ta moneta po oględzinach na żywo. Nad głową króla nienaturalny defekt – co było w opisie zaznaczone jako załatana dziura – ale nie było już podanych informacji, że praktycznie na całym obrzeżu miała pozostałości przylutowanej, dawnej oprawy, z której moneta została wyjęta. Mocowanie w oprawie i pobyt w niej przyczynił się też do zmiany wyglądu powierzchni monety. Próżno by na niej szukać śladów naturalności, czy jakiegokolwiek błysku, którego można by oczekiwać patrząc na jakość zachowania reliefu, widoczną na zdjęciach. Mimo wyraźnie lepszego reliefu 5-dukatówki, ja pod względem stanu zachowania wolałbym pozornie słabszą 10-dukatówkę. Walka o tę monetę do poziomu 75tys. USD rozegrała się z tego co pamiętam głównie w licytacji internetowej.

Obie te kwoty, mimo że nie przekroczyły wyraźnie szacunków, to jednak zważywszy na to że były – jak na współczesne standardy i trendy – dość słabo zachowane, są w moim odczuciu jednak niemałymi kwotami.

Zdecydowanym rozczarowaniem pod względem stanów zachowania okazała się niestety większość pozostałych, „drobnych”, złotych monet polskich na tej aukcji.

Dukat 1565 roku odważnie opisany jako stan UNC, już sadząc po zdjęciach, można było się spodziewać że taki nie będzie. Dwukrotnie, lekko gięty, z wadą na portrecie. Powierzchnia monety bardzo ładna, naturalna, ale jednak „satynowa”, matowa, praktycznie bez lustra menniczego. Mimo lepszej jakości reliefu (lepsze bicie) to moim zdaniem egzemplarz o klasę słabszy niż ten ostatnio oferowany na aukcji WCN. Był to bardzo ładny stan 2, ale nie 1.

Zupełna rozbieżność stanu zachowania była przy jednym z najpospolitszych dukatów polskich – Batory, Gdańsk 1586. W opisie mamy „About Uncirculated”. Powiększając zdjęcia nic nie wskazuje, że mogłoby być źle – widzimy na nich ładną, głęboko wybita monetę. Biorąc monet w rękę w tle rewersu widać jednak liczne, głębokie i gęsto rozmieszczone rysy starego zadrapania (shit!), z umiejętnymi śladami jego zacierania. Wizualnie – z daleka i bez lupy – ładny, gdyż dobrze i głęboko wybity, ale absolutnie nie AU. To jedna z tych pozycji, która wyraźnie pokazała, że monety trzeba oglądać!

No nic, przechodzę do następnej pozycji, która mnie interesowała. Pięknie wyglądający i rzadziej spotykany rocznik dukata – 1594r. Opisany jako Uncirculated dawał nadzieję na pozycję, o która będzie warto powalczyć… nie trzeba było jednak dokładnie oglądać, aby go skreślić w katalogu. Mechanicznie, wyraźnie skrobnięty królewski policzek i zadrapanie w tle 🙁

Za to optymizm i radość dla oka dała następna pozycja. Dukat toruński 1637 w NGC MS62. Pięknie zachowana moneta. Naturalna, bez świeżego mycia, w lekkiej patynie i z miejscowymi zabrudzeniami idealnie wpasowywała się w mój „wzorzec” pięknego dukata polskiego tego okresu. Pod względem stanu zachowania, według mnie było to najatrakcyjniejsze złotko tej aukcji.

Następna ze złotych pozycji to jedna z najciekawszych monet aukcji – bardzo rzadki dwudukat lwowski 1651 roku. Opisany jako Choice Extremely Fine i o bardzo dobrym reliefie był typowany na faworyta licytacji, o którego mogla być stoczona najzaciętsza walka. Walka była – i owszem – ale już wcale nie taka zacięta, jak można było oczekiwać. Moneta przy szacunkach 50.000 USD została sprzedana za 62.500 USD. Co więcej, na sali były nawet osoby, wstępnie zainteresowane walką o nią, a zrezygnowały w ogóle z licytacji. Czemu? Wejdźcie choćby do katalogu online i dokładnie przyjrzyjcie się zdjęciom w powiększeniu, szczególnie rewersu https://www.goldbergcoins.com/view-auctions/…/63/lot/135761/ Zobaczcie też, jak prezentuje się ona na zdjęciu załączonym poniżej.

O aukcji można było by pisać jeszcze sporo, w tym także pochwalić kilka pozycji, niemniej patrzę na zegarek i widzę, że chyba już czas kończyć relację 🙂

Na koniec wiec jeszcze optymistyczny akcent odnoście jednego z ostatnich, złotych numizmatów polskich NY Sale 2019.

To dukat biskupa Kajetana Sołtyka. Unikatowa pozycja, należąca niegdyś do Karolkiewicza. Bardzo ładnie zachowany, nie UNC, ale naturalny stan na poziomie atrakcyjnego 3+. Lekko pofalowany; relief miejscami trochę ruszony, ale ogólnie dobry; w zagłębieniach zafalowań, czy w osłoniętych reliefem powierzchniach tła zachowany naturalny, lekki blask menniczy. Bardzo dobra, naturalna prezencja rzadkiego i ciekawego, polskiego numizmatu (szerzej o monetach Kajetana Sołtyka pisałem niegdyś na blogu). I nie chwalę dlatego, że to ja go kupiłem 🙂 Niestety nie, ale bynajmniej nie dlatego, że go nie chciałem, ale dlatego, że nie chciałem wchodzić w pardę osobie, która go chciała 🙂 Sprzedany za 20tys USD, zważywszy na jego rzadkość, atrakcyjność stanu zachowania, no i niebagatelną proweniencję był moim zdaniem jednym z najlepszych zakupów na tej aukcji.

A podsumowując, to po tej aukcji nasuwa mi się przede wszystkim jeden wniosek – chcąc kupować rzadkie numizmaty trzeba je przed wszystkim oglądać!

Wydaje nam się, że obecnie internet załatwił już wszystko i w zasadzie nie trzeba wychodzić z domu na numizmatyczne zakupy, ale przykład powyższej aukcji pokazał, że jednak wcale tak nie jest.

Co więcej, wydawało by się, ze jeśli nawet internet nie rozwiązał jeszcze wszystkiego, to grading już tak. Niestety też nie. O ile przy monetach bitych maszynowo (XX w. i cześć XIX w.) jest on dobrym wyznacznikiem jakości, to przy starszych monetach już nie zawsze. Przykładem z tej aukcji jest dukat Księstwa. Proszę zobaczyć na zdjęcia https://www.goldbergcoins.com/view-auctions/…/63/lot/135775/ Moneta w MS62 ale to ewidentny błąd gradera. To egzemplarz wyraźnie justowany na portrecie i taki jak najbardziej mógłby dostać ocenę MS62, ale na kanwę justunku nie można już zrzucić wyraźnych zadrapań w tle monety! Zadrapania te widoczne są jako lekkie na zdjęciach, a na żywo zdecydowanie wyraźniejsze i wręcz rażące.

Także chcąc kupować poważniejsze numizmaty oglądanie i weryfikacji na żywo praktycznie obligatoryjna, aczkolwiek nie zawsze musi to być jednoznaczne z samodzielną wyprawą „na drugi koniec świata” – zainteresowanym polecamy swoje usługi w tym temacie 🙂

I jeszcze jedna konkluzja. Przeglądając listę wynikową z aukcji możemy mieć pewien niedosyt. Że szacunki nie poległy w oddali cen wynikowych i że nie było jakiś spektakularnych rekordów.

Nie znając w/w kulisów (rozbieżności w stanach zachowania) można mieć takie odczucia, ale proszę mi wierzyć – chęć zakupowa przed tą aukcją była, i to duża, ale prysnęła jednak po obejrzeniu monet na żywo i ostudziła emocje, co i ogólnie przełożyło się chyba na całą tę aukcję.

Trafnie to zachowanie podsumowała przywoływana przez nas już wcześniej dziennikarka, specjalizująca się w polskim rynku antykwarycznym – Pani Weronika Kosmala – której relacjonowałem przebieg aukcji w NY. Powiedziała, że takie zachowanie kupujących – weryfikowanie prawdziwej wartości, a nie wydawanie pieniędzy bez większego namysłu – pokazuje, że ten rynek jest zdrowy.

Kończąc tym optymistycznym akcentem pozdrawiam, no i idę odsypiać „jet lag”, po powrocie z za Oceanu 🙂
Damian